Jak zakończyłem najbardziej toksyczny związek w moim życiu
Rozstania zawsze bywają trudne, jakby konieczne nie były. Rodzina ani znajomi w tym przypadku wcale nie pomagali, chociaż wielu po mojej decyzji poszło w moje ślady :) Nie piję alkoholu od pół roku. Nie tak że zupełnie unikam, na początku postanowiłem zrezygnować dla poprawy snu bo zorientowałem się że nawet po 2-3 piwach poprzedniego dnia ciężko mi wstać rano. Kac jest oczywistą i najbardziej odczuwalną konsekwencją picia ale za nim w kolejce stoi cała masa innych które umykają.
Pierwsze co poczułem już po kilku dniach to to że nie tylko wstaję wyspany koło 6 rano ale mam także więcej energii w ciągu dnia. Nie zabierałem się już tak długo i ociężale za obowiązki czy pracę - jeśli tylko wpadła mi do głowy myśl „jeszcze trzeba zrobić to i to” wtedy po prostu wstawałem i robiłem to od ręki. Kolejka zaległych obowiązków działa bardzo negatywnie na moje samopoczucie a jej brak i możliwość powiedzenia sobie „hej stary, spisałeś się dzisiaj! Pograj sobie czy coś, wieczór masz dla siebie i bez stresu” jest naprawdę przyjemna.
Kolejna kwestia to ciało. I tak jestem przecież nieziemsko przystojny i wysportowany 🙈 ale aktualnie jest jeszcze lepiej. Skóra odżyła, mięśnie są bardziej wydajne a twarz jest mniej spuchnięta i bardziej wypoczęta. Patrząc sam na siebie widzę że wyglądam jakbym wyszedł z choroby. Do tego trzeba dodać poprawioną kondycję i nie muszę chyba w tej kwestii nikogo już bardziej przekonywać 😁
Czuję się zdrowy i czuję się lepiej. Mam siłę rozwiązywać inne problemy codzienności oraz zapał do życia. Cieszę się że korzystam z życia na które mam więcej czasu (kwestia wczesnego wstawania) i pieniądze (głowa boli od tego ile w życiu wydałem na alkohol).
I żeby nie było, znajomym którzy to czytają nie muszę chyba nawet tłumaczyć, ale rzucenie alkoholu to nie jest kwestia zrezygnowania z kilku piw w piątek czy odpuszczenia imprezy na jakiś czas. Żłopałem codziennie po kilka, czasami kilkanaście piw. Od samego rana do śniadania do późnego wieczora. Nie chodziło o upijanie się - nie nie - po prostu lubię piwo i do tej pory piję piwo tyle że bezalkoholowe, dlatego nadal można mnie spotkać w barze 😁 Raz na jakiś czas dam się nawet namówić na zwykłe ale moja tolerancja na alkohol krytycznie się obniżyła i teraz już nawet po jednym czuję że wypiłem. Jednak jak już widać mnie z bursztynowym płynem na zdjęciu/imprezie to jest to sok jabłkowy lub bezalkoholowe 🙃 A piwa bezalkoholowe swoją drogą muszę bardzo pochwalić - mają bardzo złą reputację przez komercyjne wynalazki typu Lech Free których zgódźmy się - nie da się pić. Ale w barach można już kupić lepszej jakości piwa których niemal (lub czasem w ogóle) nie da się odróżnić od ich alkoholowych odpowiedników i są bardzo smaczne.
Kolejny temat to społeczeństwo. Pewnie myślicie że w Polsce nie da się nie pić bez uszczypliwości, ale jest zupełnie odwrotnie! Młodzi coraz częściej doceniają i podziwiają taki styl życia. Nie widzi się już w abstynencji problemów rodzinnych czy kapryszenia a odpowiedzialność i dojrzałość. Już nie ma „hehe” a jest „WOW!”😎 Wcale nie jestem mniej miło widziany na imprezach, ba! Nawet chętniej bo po pijaku jestem narcystycznym dupkiem 😂 Pewniej czuję się rozmawiając na imprezach bez strachu przed porannym moralniakiem. Nie ma żadnego skrępowania bo ja nie piję a inni tak, przecież w powietrzu nie wisi myśl że nie piję bo jestem alkoholikiem, nie piję bo nie chcę i nikt nie widzi przeszkód.
I to chyba tyle w temacie, miłego weekendu! A jak dzisiaj idziecie na imprezę, wypijcie za mnie jedno czy dwa 0% a ja lecę potańczyć 🥳