Steki w Campo

Przygotowywanie dobrych steków nie jest łatwe, a znalezienie dobrych steków na mieście jest jeszcze trudniejsze. Dawno nie jadłem smacznych i z porządnego mięsa stąd kiedy na blogu Wrocławskich Podróży Kulinarnych przeczytałem że w „Campo” są „niezaprzeczalnie najlepsze” powiedziałem SPRAWDZAM! Ceny są wysokie a o autorze podróży ostatnio mówi się że jest przekupny i mało wiarygodny stąd podjąłem niemałe ryzyko idąc niemal w ciemno ale, żeby nie przedłużać, od razu mówię że było warto. Prawie… 😉

Steki

Tak, steki są najlepsze. Świetnie wysmażone, soczyste, świeże i z mięsa odpowiedniej do ceny jakości. Poważne, ciężko im cokolwiek zarzucić. O nich już teraz mogę skończyć bo do niczego się nie mogę przyczepić. Niestety tylko w przypadku steków można sypać pochwałami bez końca. Cała reszta wypada słabo, a w towarzystwie takich steków aż nieprzyzwoicie słabo. Na tym samym talerzu spektrum rozciągało się od wyróżnienia Michelin po osiedlowy bar mleczny (i to słaby).

Dekoracje

Kotlet został położony na starym liściu sałaty, takim ewidentnie kilkugodzinnym – jaka różnica? Taka no że sałata po kilku godzinach robi się gorzka, zwietrzała i brązowa. Jaki sens przy kotlecie za 100PLN oszczędzać 20 groszy na liściu sałaty? Główka kosztuje 1,50PLN a jeden jej liść popsuł wrażenia. Na liściu posiekany szczypiorek też już wyschnięty i pomarszczony. Naprawdę nie trzeba być szefem kuchni żeby na pierwszy rzut oka rozpoznać nieświeże zioła które bardzo psują efekt estetyczny. Na liściu pod szczypiorkiem sos, wyglądający mocno jednoznacznie, ale smaczny – podobno, bo szczerze to trochę się brzydziłem żeby samemu spróbować.

Sosy

Sosy bardzo smaczne. Spróbowałem wszystkich i każdy bardzo smaczny a co najważniejsze wyjątkowy. Widać że Campo ma własne podejście do sosów i starają się aby były dopracowane. Sos berneński była najlepszy jaki kiedykolwiek jadłem, maślano-waniliowy, przysiągłbym że czuć w nim nawet tarty wężymord. Pieprzowy nie był mdły, ziołowy świeży a winny nie za słony. Sosy winne łatwo przesolić, tutaj udało się znaleźć złoty środek ale kosztem niewystarczającej redukcji. Sos winny był rzadki dosyć długo aż schłodniał, dopiero wtedy nabrał odpowiedniej konsystencji, ale tragedii nie było, przy cenie 14PLN za 4 sosy było zupełnie wystarczająco dobrze.

Dodatki

Sprawdziliśmy warzywa z pieca i frytki bo to chyba najczęściej wybierane pozycje do steków, no i sami mieliśmy akurat na nie ochotę. Warzywa były jak najbardziej OK, wielki plus za podanie ich na gorącym półmisku, mały minus za twardy bakłażan. Przed pieczeniem czy smażeniem należy go najpierw wymoczyć w solance, kucharz zdaje się o tym nie wiedział, ale to powszechny błąd który można wybaczyć. Frytki to dla odmiany klapa na całej linii. Campo chwali się że smaży je 3 razy, najwidoczniej za każdym razem źle. Były miękkie, całe utaplane w przysmażonych fusach, niesmaczne i całe w dziurach po wycinaniu wad ziemniaka. Nie tak robimy frytki a już na pewno nie jeżeli liczymy za nie 12PLN, za tyle można kupić o niebo lepsze frytki belgijskie w dowolnym foodtrucku. Jestem pewny że metoda potrójnego smażenia była zaczerpnięta od Toma Kerridge odznaczonego przez Michelin za swoje frytki ale najważniejsze w jego przepisie nie jest potrójne smażenie a odmiana ziemianka. Przede wszystkim należy wybrać odmianę od niskiej zawartości skrobi. Odmiana ziemniaka to klucz do dobrych frytek a tutaj po wyciętych dziurach wnioskuję że wzięto pierwszą lepszą. Następnie, jeżeli frytki wychodzą nam zbyt miękkie przy tylu smażeniach polecam smażyć raz a zmiękczyć podgotowując je najpierw w solance – to nie tylko zmiękczy je od środka ale wypłucze skrobię i nada im słoności nawet w samym środku.

Wystrój

Pięknie, po prostu pięknie. W przestronnej sali gęsto upchano stoliki ale jeżeli nie ma zbyt wielu gości to można porozmawiać bez obaw że wszyscy dookoła słyszą. Toalety czyste, przestronne, plus za krem do rąk poza samym mydłem. Styl niby taki jak lokali dookoła bo najpewniej dzierżawca tego wymaga ale jednak ma w sobie coś wyjątkowego i bardziej luksusowego niż u sąsiadów. Wypadałoby tylko postawić jeszcze wieszak na płaszcze.

Obsługa

Kelnerzy, chociaż ciężko powiedzieć czy to kelnerzy bo widziałem jak nakładają i kroją niektóre potrawy, bardzo mili i niepompatyczni. Niby na luzie ale z pełnym profesjonalizmem. Rozmawiałem z połową personelu i każdy zrobił fajne wrażenie.

To chyba tyle, moja opinia wcale nie ma być negatywna, bo teraz jak czytam to drugi raz taka może się wydawać. Ogólne wrażenia są bardzo pozytywne, jeżeli wezmę drugą pracę to może nawet będzie mnie stać żeby do Campo chodzić częściej. Za steki można Campo pochwalić i tak chciałem zrobić zwracając uwagę tylko na kilka poważnych błędów i chyba niepotrzebnie się aż tak na nich skupiłem, ale zawsze łatwiej wytykać komuś wady jak zalety. 🙂

Created by potrace 1.15, written by Peter Selinger 2001-2017